dziuba

Dziś piąta rocznica śmierci Tomasza Dziubińskiego.
Jak dla mnie bez niego w Polsce nie byłoby tyle metalu.

Metalmania, Metal Hammer, Metal Mind Productions. Pierwsze licencyjne kasety: Death, Obituary, Sepultura, Unleashed. Każdy kto nie jest gimbusem zaczynał od tego i na tym budował swoje podstawy. Potem mógł iść w inną stronę, ale nie uwierzę że nigdy nie stykał się w jakiś sposób z Dziubą i jego pracą.

Muzycy mają wiele gorzkich uwag jak prowadził biznes, bo jednak nie czarujmy się, miłości do metalu do garnka się nie włoży. Ale jak dla mnie nie było drugiej takiej osoby, dopiero później inni chwycili się metalu i pojawiła się konkurencja i zróżnicowanie.

Na muzyka onet pamiętali, sympatycznie przypomnieli, interia olała temat.

dziuba

mgła/exercises in futility

Nie wiem jakim cudem ominąłem ostatnią płytę Mgły “Exercises in futility”. Ma ona wszystko co jest na dobrej płycie bm: swój klimat, dobrze podane, wgryzające się do pamięci melodie (ale nie te rodem z dimmu borgir), ale jednocześnie posępność, melancholię i taką wyniosłość. Batushka ma dobrą konkurencję (heh, jakby to były zawody). No i oczywiście dla tych którzy nie znają stream.

Audio

chuck

W bolandzie 13 grudnia to wiadomo jakie wzmożenie. Całe szczęście jest jeszcze muzyka i metal. Mimo że jest to też smutna rocznica, można powspominać geniusz Chucka i machnąć głową do muzyki którą napisał.

Video

batushka

IMG_1766.JPGNie mogę i ja nie podzielić się odkryciem miesiąca, czyli albumem Batushki.
W sumie o zespole wiadomo że jest z Polski i nagrał dla Witching Hour Productions. I że grają w nim znani muzycy którzy chcą pozostać anonimowi. Ciekawe jak długo im się to uda w dzisiejszych czasach.

A sama muzyka? Już po oprawie graficznej wiadomo że będą użyte nawiązania do liturgii prawosławnej. A jak wschód to metal będzie czuć Grecją, ale jak dla mnie też trochę Nokturnal Mortum z Ukrainy i jakby wczesne Paradise Lost.

Polecam posłuchanie streamingu i kupno. Niestety wersje limitowane już się skończyły.

Audio

auto, droga, muzyka

Jakiś czas w komciach na fb poflejmowałem o jeździe autem. Ja jak wiadomo mogę i lubię jeździć wszystkim i wszędzie a im większe tym lepiej.
Jasne, najlepiej jest jak auto daje się wyczuć, dobrze ustawić pod siebie wszystko, tak żeby czuć sobą i drogę i zachowanie auta. Nie musi być to od razu coś sztywnego jak deska, zglebowane i z kubłami. Równie dobrze dało radę się wczuć i wyczuć jak jedzie w moich służbowych peugeocie expercie czy fordzie transicie custom. Ale nawet takim sejczento vanem dało się fajnie pojeździć i mieć z tego radość.
No i w tym flejmie interlokutor, starszy raptem o 8 lat, stwierdził że gówno wiem bo jestem smarkaczem i nic nie jeździłem więc on jako doświadczony i starszy wie że jak będę w jego wieku to mi też się znudzi i będę wolał w pociągu albo o zgrozo w autobusie usiłować w czasie podróży klikać na laptopie.
Mało co na mnie działa mocniej niż protekcjonalne poklepywanie po pleckach przez jakiegoś ciula który gówno wie i w dupie był. Zagotowałem się trochę i poszły wirtualne salwy. No ale nie przebiły się przez beton samozadowolenia i patrzenia z góry na innych.
A dla mnie nie ma lepszych chwil niż auto, fajna kręta droga, widoki za szybą i muzyka. Mam parę takich miejsc gdy jadę w Polskę gdzie wiem ze jest mały ruch, jest parę fajnych nawrotów, las.
Można czasem osiągnąć moment zen. Tak miałem ostatnio na dolnym śląsku. Zjechałem z A4, jechałem do Polkowic. Akurat jak poleciał Radogost “Piwny Berserk” wjechałem na ten wyczekiwany fragment drogi.

Tak samo super mi się jechało do Elbląga jak już zjechałem z autostrady. Potem z Elbląga do Petera :D, a w głośnikach jakżeby inaczej Tibi et Igni. Mam też taką świetną trasę jak jadę przez jurę, jak jadę z Kielc dalej na wschód. Czysta przyjemność, a gęba mi się śmieje tak ze prawie czubek głowy odpada.

auto, droga, muzyka