Nie odpaliło mi się żadne bohaterstwo, bo przy pożarze mieszkania “bohaterski” cywil kończy jako martwy.
Sprawdziłem czy drzwi są ciepłe, potem klamka. Nie były, więc przykucnięty uchyliłem drzwi, bo były otwarte i niestety buchnęło tym całym syfem z palącego się mieszkania plus naprawdę wielkim żarem.
Widać było na pół metra góra. No to pozostało wołać i czekać na strażaków :-/
Przyjechali szybko, pierwszy wyjazd rozwinął się od klatki, drabina od balkonu, w między czasie wyszli lokatorzy, ojciec i syn znani z paru problemów, w tym hm hm zdrowotnych.
Wyszło że “zapalił się” balkon i elewacja na nim, jakaś pleksa itd, lokatorzy zamiast zamknąć balkon i okna od tamtej strony to zrobili przeciąg na przestrzał i wszystko, cały żar i rozgrzane gazy pożarowe ładnie zaciągało do okien po drugiej stronie przez całe mieszkanie.
Sąsiedzi typów skwitowali “jo myślałach ze nas gazem kiedyś wysadzi, a tu ino spoli nas”.
Przyjechała policja więc nie było wyjścia i trzeba było ładnie opowiedzieć jak to się żyje ciekawie.