Nowe zabawki w pracy
truck dift ’89
Drift taki modny, taki ‘zachodni’.
A tu proszę, nasi też driftowali, nawet nie wiedząc co to jest panie ten dryft, i to czym: fabrycznym jelczem, w ramach ćwiczeń przed startem do wyścigu na Hungaroringu (tak, pierwszym torze F1 po tej stronie żelaznej kurtyny)
shutdown -r now
Wróciłem.
Dzięki Opiemu wróciłem.
Pierwszy blogasek postawiłem chyba 10 lat temu na debianie, który toczył się na starym p3 stojącym pod biurkiem i jednocześnie przy mojej głowie jak spałem. Wystawiony do necie przez no-ip tak sobie jakiś czas działał. Łapał odwiedzających, poznawałem Opiego właśnie, CoSTę i innych.
Po chyba półtorej roku klepania swoich przemyśleń (mniej), hejtowania (znacznie więcej) i szumu nad głową (dobrze usypiał) kupiłem własną domenę i podpiąłem do konta na rootnode.
Rootnode to był taki zaawansowany, cutting edge shell dla chcących mieć jak najmniej ograniczeń + przypomnienie na każdym kroku że ROOTNODE TO NIE HOSTING.
Rootnode działało świetnie parę lat, trochę się nauczyłem, pierwsze problemy z kodowaniem znaków w mysql po przenosinach z własnego serweka, konfigurowanie dns, własnego hosta itd.
Wszystko śmigało świetnie, z wiadomymi przerwami na wdrażanie/update/zmiany. Aż do czasu jak zostali tak ‘cutting edge’ że pochlastali wszystko, włącznie z danymi i backupami użytkowników.
Jedyną odpowiedzią jaką się dostawało przez dłuższy czas to było “co, nie kopiowałeś backupów do siebie to jeb się n00bie, dobrze ci tak”. Potem podobno usiłowali coś odzyskać ale oczywiście prawie nikt nic nie miał
Chwilę po tym skończył mi się okres opłacany domeny i spóźniając się jeden dzień z zapłatą straciłem domenę. Jakich warszawski cwaniaczek podebrał ją i wstawił jakieś z dupy pierdololo o wakacjach pewnie żeby bardziej oszukiwać w pozycjonowaniu google.
W tle oczywiście fejsbuk, był i umarł blip, google+ które miało być tak zajebiste a jest w sumie tylko dla takich jak ja.
I teraz dwa lata później wracam do blogaska, bo jednak soszialmedia to nie wszystko.